Z prawdziwą przyjemnością przedstawiam Wam autora pierwszego gościnnego wpisu na moim blogu, Mikołaja Lecha, który jest rzecznikiem patentowym.
Mikołaja poznałem dzięki mojemu blogowi. Mamy bardzo podobne zainteresowania zawodowe, obaj zajmujemy się zwalczaniem nieuczciwej konkurencji, prawem znaków towarowych i własnością intelektualną. Wiele razy miałem okazję współpracować z Mikołajem przy okazji spraw, które prowadziłem, w tym między innymi w zakresie postępowań o unieważnienie lub stwierdzenie wygaśnięcia znaków towarowych. To zawsze była świetna, fachowa współpraca.
Tak więc zachęcam do zapoznania się z poniższym artykułem.
Mikołaju, dziękuję za ten gościnny wpis i liczę na następne.
Autorem dzisiejszego wpisu gościnnego jest rzecznik patentowy Mikołaj Lech.
Mikołaj jest prawnikiem, który specjalizuje się w prawie własności przemysłowej, zwalczaniu nieuczciwej konkurencji oraz prawie autorskim.
Jest również autorem nagrodzonego przez Urząd Patentowy RP bloga
Jeżeli latami rozwijasz swoją firmę to jej marka zyskuje ogromną wartość. Wynika to z tego, że zadowolony klient skorzysta z twoich usług ponownie. Często poleci Cię kolejnym osobom. Masz więc ogromną przewagę nad konkurentem, który dopiero wchodzi na rynek. Pytanie czy można ukraść markę firmy nie jest więc abstrakcyjne. Dobra opinia w branży jest bezcenna. Powiem więcej. Do prób takiej kradzieży dochodzi częściej niż Ci się wydaje.
Spis treści
ToggleJak można ukraść markę firmy?
Wykorzystuje się do tego Urząd Patentowy RP.
Marka pod którą działa przedsiębiorca (zarówno firmowa nazwa jak i logo) to w świetle prawa znak towarowy. Nie ma obowiązku jego zastrzegania. Jednak jako, że w Urzędzie Patentowym RP panuje zasada „kto pierwszy ten lepszy” – ktoś może Cię w takim zgłoszeniu ubiec. A przepisy ustawy Prawo własności przemysłowej (dalej pwp) mówią, że
Art. 153
Przez uzyskanie prawa ochronnego nabywa się prawo wyłącznego używania znaku towarowego w sposób zarobkowy lub zawodowy na całym obszarze Rzeczypospolitej Polskiej.
Formalnie więc osoba, która jako pierwsza zarejestruje dany znak towarowy, może zakazać Ci posługiwania się podobnymi określeniami.
Jak więc widzisz teoretycznie można ukraść markę firmy. W praktyce jest to dużo bardziej skomplikowane. Dalej przeczytasz, że w określonych sytuacjach takie prawo ochronne można unieważnić. Wiąże się to jednak z długim i niepewnym postępowaniem spornym.
Niemniej rejestracja Twojego znaku towarowego na rzecz konkurenta jest szalenie niebezpieczna.
- Po pierwsze może on zażądać od Ciebie zaprzestania naruszania jego praw. Formalnie bowiem to on dysponuje „monopolem prawnym” na Twój znak towarowy.
- Po drugie, może wykorzystywać rejestrację znaku towarowego do szantażu. Najczęściej przedstawi Ci ofertę „nie do odrzucenia” związaną z odkupieniem praw do znaku.
- Po trzecie konkurent może szkodzić Ci wizerunkowo. Legitymując się świadectwem ochronnym wydanym przez Urząd Patentowy RP może ogłaszać, że działa legalnie a ty łamiesz jego prawo. A skoro świadomie naruszasz przepisy to niewykluczone, że oszukujesz również w innych sprawach…
Kto chciałby ukraść markę Twojej firmy?
Być może pomyślisz, że Ciebie to nie dotyczy. Sytuacja kiedy ktoś chce ukraść markę firmy to absolutny wyjątek. Niestety jako rzecznik patentowy z takimi „wyjątkami” mam do czynienia dość często. Walka jaką w imieniu klientów toczymy później o odzyskanie ich marek wymaga ogromnego wysiłku. Dla samych przedsiębiorców to równocześnie sytuacja szalenie stresująca.
Wyobraź sobie, że ktoś nagle chce przejąć efekt Twoich 10 lat pracy nad firmą!
Poniżej przedstawiam Ci trzy autentyczne historie z którymi zetknąłem się w trakcie mojej pracy zawodowej. Są to niejako modelowe przykłady kiedy ktoś próbuje ukraść markę firmy.
1 – Były wspólnik.
Trzech młodych chłopaków postanowiło otworzyć klub sportowy. Chcieli przekuć swoją pasję w biznes. Wynajęli salę treningową w pobliskiej siłowni i kupili niezbędny sprzęt. Po niecałym roku ćwiczyło u niech niemal 100 osób. Pojawiły się pierwsze poważne pieniądze… i konflikt między wspólnikami. Dwóch chciało każdą zarobioną złotówkę dalej inwestować w klub. Pozostały preferował natychmiastową wypłatę zysków. Odmienna wizja rozwoju firmy sprawiła, że opuścił spółkę. Postanowił jednak przejąć jej markę właśnie rejestrując na siebie jej znak towarowy.
2 – Były pracownik.
To jedna z tych historii, które Robert opisywał w artykule „Krwawy poniedziałek”. Pracownik był w firmie niemal od początku jej istnienia. Z czasem zyskiwał coraz większe umiejętności i zaufanie szefa. Po 10 latach stał się jego prawą ręką. Odpowiadał za pilnowanie terminów i podpisywanie umów. Wiedział jakie jego pracodawca ma marże i kim są jego najlepsi klienci. Znał ich osobiście, jadał z nimi obiady i to do niego dzwonili jak pojawiały się jakieś problemy. W którymś momencie ten człowiek zadał sobie pytanie – po co mi szef skoro wszystko doskonale ogarniam sam.
Efekt?
Z dnia na dzień odszedł z firmy i założył własną. Przejął przy tym wszystkich kluczowych klientów. Przeszli do niego również najlepsi pracownicy. Na dokładkę oczywiście zgłosił na siebie znak towarowy byłego pracodawcy.
3 – Konkurent z branży.
Mój klient prowadził lokalny biznes na południu Polski. Miał oryginalny pomysł oparty o jego zamiłowanie do Włoch. Przez niemal 10 lat promował go na wiele sposobów. Zaczął uzyskiwać nagrody i wyróżnienia. Pisano o nim również w branżowych czasopismach. Tą sielankę zaburzył pewien lokalny przedsiębiorca. Początkowo działał on w innej branży, ale postanowił rozszerzyć wachlarz oferowanych usług. Sprawdził, że mój klient nie chronił swojego znaku towarowego więc zgłosił go na siebie. Później pozwał mojego klienta żądając od niego zmiany nazwy pod którą działał. Tym samym podjął próbę przejęcia cudzej dobrze rozpoznawalnej marki.
Co zrobić gdy ktoś próbuje ukraść markę Twojej firmy?
Zawsze powtarzam, że najlepsza jest prewencja.
Wszystkie powyższe historie łączy jedno. Żaden z tych przedsiębiorców nie miał zarejestrowanego swojego znaku towarowego. Powinni dokonać zgłoszenia od razu jak poczuli, że ich biznes „chwycił”. To wyeliminowałoby wszystkie późniejsze problemy. Mogliby legitymować się wcześniejszą datą rejestracji znaku co skutecznie spacyfikowałoby działania konkurentów.
Jeżeli ktoś chce ukraść markę twojej firmy nie jesteś jednak bezbronny. Od zasady „kto pierwszy ten lepszy” są pewne wyjątki. Przepisy ustawy pwp mówią:
131 ust. 2 pkt 1
Nie udziela się praw ochronnych na oznaczenia, jeżeli zostały zgłoszone w złej wierze do Urzędu Patentowego w celu uzyskania ochrony.
W orzecznictwie przyjmuje się, że w złej wierze działa ten, kto wie lub powinien wiedzieć, że prawo mu nie służy. Problem w tym, że udowodnienie złej wiary nie jest takie proste. A może się to okazać szalenie trudne, jeżeli zgłaszający zawczasu wszystko taktycznie przygotuje.
Niestety dla Ciebie Urząd Patentowy RP nie jest w stanie sprawdzić czy zgłaszający działa w złej wierze. W końcu teoretycznie może przecież mieć Twoją zgodę na rejestrację. Formalnie więc możesz powoływać się na zarzut złej wiary np. we wniosku o unieważnienie takiego znaku.
Tak jak Ci jednak wspomniałem na początku, wiąże się to z koniecznością wejścia w tryb sporny. A rozprawy będą się odbywały przed Urzędem Patentowym RP. W takim sporze może Cię reprezentować rzecznik patentowy. Musisz się jednak przy tym liczyć, że na jednej rozprawie się nie skończy. Tym samym cały proces może zając grubo ponad rok. Im sprawa bardziej skomplikowana, a strony zawzięte… tym wszystko rozciąga się w czasie.
A chodzi tutaj o być, albo nie być dla Twojej firmy. Jeżeli bowiem zostaniesz zmuszony do zmiany nazwy pod którą działasz to całkowicie znikasz z pola widzenia swoich klientów.
2 thoughts on “Jak można ukraść markę firmy?”
Mikołaju poruszyłeś bardzo istotny temat. Sama jestem grafikiem i wiem, że w branży jest to rzadko praktykowane żeby grafik sam z siebie taką umowę klientowi zaproponował, tym bardziej że klienci nie mają pojęcia o tym, że powinni sami zadbać o swoje prawa. Temat bardzo na czasie, zwłaszcza dla przedsiębiorców. Poza tym świetnie się Ciebie słucha. Pozdrawiam 🙂
Dziękuję Kasiu
Cieszę się, że godnie prezentuję się przed kamerą 🙂 A temat praw autorskich do logo jest faktycznie ważny. Szczególnie jak po latach jest o nie walka. Często nikt nie wie kto jest twórcą, ale każdy chce znak przejąć. To, że graficy na ten temat milczą wcale mnie nie dziwi.
To nie jest w ich interesie. Bierność w tej kwestii sprawia, że mają więcej praw i teoretycznie po latach mogą te prawa przekazać odpłatnie.
Ja mam takie umowy podpisane z każdą osobą, która na moim blogu robiła dla mnie grafiki oraz filmy. Choć z ręką na sercu zrobiłem to po kilku miesiącach 🙂
Pozdrawiam