Znalazłeś ją w Internecie. Przysłali z biura rachunkowego albo dostałeś ją od znajomego mailem. Nieważne. Podpisane, załatwione, włożone do akt. Następny kadrowy świstek.
Taka umowa jest jak bomba zegarowa. Czeka na swój czas.
Nieuchronnie, pewnego dnia, wyciągniesz ją z szafy z aktami osobowymi. To będzie ten dzień, w którym pracownik, którego zatrudniłeś od razu po studiach, wychowałeś, przekazałeś wiedzę o klientach i dostawcach, a następnie uczyniłeś swoim zastępcą, powie, że nie chce już dłużej z Tobą pracować. Idzie na swoje. Tak, dobrze usłyszałeś. Swoje, nie Twoje. Wówczas sięgniesz po dawno temu podpisaną umowę.
A wtedy ona wybuchnie i urwie Ci rękę.
Przeczytaj też:
Bezużyteczna umowa o zakazie konkurencji
Będzie bezużyteczna albo nieważna. Zostaniesz bez ochrony. Umowa o zakazie konkurencji z definicji jest zawierana w interesie pracodawcy. Tymczasem wiele umów o zakazie konkurencji, które można znaleźć w Internecie, wygląda tak, jakby były pisane przez pracowników albo związki zawodowe. Mają źle określony zakres zakazu, nie dopuszczają możliwości rozwiązania bez dalszego płacenia odszkodowania, albo mylą zakaz konkurencji z obowiązkiem zachowania poufności informacji. W konsekwencji są bardziej korzystne dla pracownika, niż pracodawcy. Czasami lepiej byłoby nie podpisywać ich w ogóle.
Dlaczego?
Często zastanawiam się, dlaczego. Dlaczego właściciel firmy, która ma dobrą sytuację finansową, która kupuje najlepszy i najdroższy sprzęt dla pracowników, inwestuje tysiące złotych w specjalistyczne szkolenia, podpisuje ze swoimi pracownikami umowę o zakazie konkurencji znalezioną w Internecie. Z powodu oszczędności? Nie sądzę. Raczej dlatego, że uważa umowę o zakazie konkurencji za jeszcze jeden kadrowy świstek do podpisania. Nie docenia jej. No bo co można w takiej umowie źle napisać?
Jest prosta – pracownik zobowiązuje się nie pracować dla konkurencji, a pracodawca zobowiązuje się wypłacać odszkodowanie. Prawie nie ma czego zepsuć.
Prawie robi różnicę
Tak, to prawda, że umowa o zakazie konkurencji po rozwiązaniu umowy o pracę jest prosta. Ale zdziwiłbyś się, gdybyś wiedział, w ilu miejscach można wyrwać jej zęby, albo strzelić sobie w kolano. Wystarczy, że z biegiem czasu zdezaktualizuje się zakres zakazu konkurencji, albo źle zapiszesz karę umowną. To znaczy dobrze, bo wysoką, za to bez możliwości dochodzenia odszkodowania przewyższającego zastrzeżoną karę. I tak dalej. Więcej o tym, co można zepsuć w umowie o zakazie konkurencji po ustaniu stosunku pracy znajdziesz w innym wpisie.
Przyłóż ucho do szafy z aktami osobowymi
Wsłuchaj się, czy nie tyka jakiś zegar. Być może usłyszysz ich więcej. Całą orkiestrę. Może nadszedł czas, by rozbroić tę bombę? Jeżeli tak, to zapoznaj się z pięcioma wskazówkami, jak powinna wyglądać dobra umowa o zakazie konkurencji po ustaniu stosunku pracy.
3 thoughts on “Bomba z opóźnionym zapłonem. Umowa o zakazie konkurencji po ustaniu stosunku pracy.”
Rzeczywiście, wzory umów o zakazie konkurencji, które mozna znaleźć w internecie są wyjątkowo niekorzystne dla pracodawców.
Chylę czoło przed pana narracją. Gdyby z kodeksów wiało taką energią jak z pana tekstów… ich czytanie stałoby się o niebo przyjemniejsze. Tymczasem pozdrawiam znad rozdziału magisterki…:-)
Dziękuję. Praca magisterska też może być pasjonująca … : )